Life Coaching

Wielkość odpowiedzialności, odpowiedzialność wielkości

face-984031_640

Bycie wielkim wymaga odpowiedzialności, za siebie i za innych. Siadłam do rozmowy z dla mnie Wielkim i na to właśnie wyszło. Wielkość jest ściśle związana z odpowiedzialnością.

Mój Wielki zarzucił mi, że nie chcę być wielka co, choć początkowo mnie zdziwiło, po chwili namysłu poczułam jako prawdę. Spojrzałam na niego i powiedziałam, że bycie tu, gdzie on jest wymaga dużej siły i dyscypliny duchowej, wymaga umiejętności uniesienia się nad swój i cudzy prąd emocjonalny, postrzegania kolei losu jako rzeczy mikro względem czegoś większego. Bycie wielkim wymaga większej perspektywy i przede wszystkim olbrzymiej odpowiedzialności. Bycia wielkim wymaga dźwignięcia tej odpowiedzialności, a ja się tego boję. Zobaczyłam przed sobą grono ludzi, to nie takie hop-siup (nie takie proste) za kogoś odpowiadać. Odpowiedzialność to poważna sprawa.

Zaśmiał się. Doskonale wiedział, że wystarczy mi to, by rozwikłać meandry swojego umysłu. Skoro boję się dźwignąć odpowiedzialności, oznacza to, że już ją wzięłam, ale chyba się do tego przed samą sobą nie przyznałam i sobie tego nie uświadomiłam. Zazwyczaj lęki świadczą dla mnie o tym, że ponownie reaguję na bodziec, który już kiedyś wcześniej doświadczyłam (reaguję lękiem, bo bodziec już znam i kojarzy się nieprzyjemnie, gdybym nie znała, to bym się nie bała).

Faktycznie, tę odpowiedzialność dźwigam w prezencie od swojego rodu, choć ostatnio miałam kryzys i niechętnie chciałam ją przyjąć (por. Unik). Odpowiedzialności dotychczas nie wzięłam, bo jest za nią smutek (jej) ciężaru. Z tego wniosek następujący: to smutek czyni mnie odpowiedzialną i w konsekwencji wielką. Czyli ten smutek, który zawsze postrzegałam jako swoją słabość i swój defekt jest czymś wręcz przeciwnym?  To stwierdzenie obraca mój światopogląd o 360 stopni. Zobaczyłam, że brak świadomości swojej odpowiedzialność i wypieranie smutku odejmowało mojemu poczuciu wielkości. Jak to wszystko połączę, klei się w jedną spójną całość: dopóki postrzegałam smutek jako słabość, słaba byłam, w konsekwencji nie brałam odpowiedzialności. Gdy wzięłam odpowiedzialność, dodała mi ona siły i owej wielkości.

Przy okazji wspomniałam sesję z K. (por. Co byś powiedział, gdybyś wiedział?). Tam także pojawił się ten wątek – nie można czuć się wartościowym jeśli nie weźmie się odpowiedzialności za swoje czyny (za siebie samego), bo cały czas ma się poczucie, że ktoś coś za nas robi, że ktoś jest za nas współodpowiedzialny, a współodpowiedzialność dzieli nasze zasługi na pół i umniejsza wielkości naszego dokonania.

Z wyrazami odpowiedzialności,

Olgusz

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s