Life Coaching

Nie rozumiem, bo nie chcę

O nie rozumiem pisałam już kiedyś (por. Nie rozumiem). Namawiam do zapoznania się z nim przed lekturą tego. Kolejnym odcinkiem historii o nie rozumiem.

Taka sytuacja. Wielkanocna kawa, siedzę ja, siedzi moja mama. Zaczyna się rozmowa, która szybko przekształca się w pole wysokiego napięcia. Ja czuję złość, mama szerokorozumiane niezrozumienie (nie czuje się zrozumiana i zrozumiała, nie rozumie). Gdy w końcu słyszę, że jestem taka, jak mój ojciec – wybucham. Wybucham nie dlatego, że się z nim nie identyfikuję, wręcz przeciwnie. Wybucham ponieważ jestem tak swoim ojcem, jak i swoją matką, jestem jednym a nie podziałką na dwa, tak jak oni kiedyś dawno temu byli, gdy jeszcze istniała miłość. Rozmowę kończymy skonfliktowane. Na koniec mówię mamie, że nie rozumiem jej i skoro to ona ma ból niezrozumienia, to w jej interesie leży, by o to zrozumienie zadbała, ja czuję, że jestem tą próbą zrozumienia wyczerpana. Pada rzucone w złości – nie rozumiem, teraz już nie chcę.

Nie rozumiem, bo nie chcę. W chwili, gdy to mówiłam miałam się z tym ok. Sprawy mamy, były wyłącznie jej sprawami, to ona miała problem. Jednak czas pokazywał, że moja złość dojrzewała w smutek i jeszcze smutniejszą refleksję. Opamiętałam się. Skoro nie rozumiem, bo nie chcę, to ostatecznie nie chcę poznać jej, osoby, z której powstałam. Ostatecznie nie chcę poznać i zrozumieć samej siebie. Wszystko, co wchodzi w nasze pole jest naszą sprawą, więc odseparowywanie się od matczynych spraw było zaprzeczeniem samej sobie i odseparowaniem się od siebie samej.

Nie chcę zrozumieć. Skoro nie chcę zrozumieć, to dlatego, że mam ból niezrozumienia. Nie chcę słuchać i usłyszeć, bo widocznie jest we mnie stary smutek nie bycia wysłuchaną, usłyszaną. Dlatego się wściekam, nieświadomie dowalam słowami drugiej stronie, jakbym rewanżowała się za swój ból.

Historia zatacza krąg. Jak ja, jako dziecko czułam quasi obecność  matki, tj. była ciałem, rzadko duchem, rzadko uchem, tak teraz próbuję się podobnie od niej odłączyć. Nie uwzględniłam, że miała swój krzyż do niesienia, który obciążał ją i warunkował naszą relację. Ostatecznie przecież niosła i mnie i ten krzyż, była heroiczna, więc może pora się nawzajem i samemu zrozumieć?

Do zrozumienia trzeba symbolicznego szczękościsku, który powoduje, że jeśli chcesz się wypowiedzieć, musisz mówić z głębokiej głębi siebie – w przeciwnym razie obciążasz gardło i wiele nie powiesz plus mówisz za dużo, zatem Twojemu rozmówcy nie chce się Ciebie długo słuchać, traci cierpliwość. Mów niewiele, ale esencjonalnie i z głębi. Wreszcie zrozumiałam symboliczny sens kajdan, które w ubiegłym tygodniu nałożyła mi na szczęki moja ortodontka. Po to, by ustawić mi zgryz założono mi 6 gumek, które zaczepiane są na górnych i dolnych zębach, tak że, gdy komplet ich mam założony, nie mogę swobodnie mówić, a jeśli chcę być zrozumiana, muszę mówić z głębi brzucha (w Recall Healing żuchwa związana jest z matką i wiąże się z kwestią autentycznego wysłowienia/niewysłowienia się, które buduje w nas poczucie wartości, finalnie – poczucie miłości). Reasumując – mówi mniej, słuchaj więcej, a gdy mówisz, to mów to, co naprawdę ważne i potrzebne.

Trochę w tym stwierdzeniu jest porad o dobrym feedbacku, o dobrej komunikacji:

 Nie owijaj w bawełnę, w esy floresy, nie trwoń swojej energii i swojego czasu, przy tym szanuj i moją. Jeśli powiesz krótko i zwięźle, co Ty czujesz/ chcesz/ potrzebujesz, ja Ciebie usłyszę. Ale jeśli zaczniesz tworzyć nieskończone ciągi wyrazowe i zdaniowe i w swoje wypowiedzi wpleciesz komunikaty Ty (robisz tak, jesteś taka, myślisz dziwnie i tak dalej..) aniżeli Ja (czuję/ potrzebuję -osobiście ja, tylko ja, w moim arcyindywidualnym odczuciu) i jeszcze do tego zaczniesz używać przymiotników, których właściwością jest to, że wartościują – to mi się odechce z Tobą rozmawiać; to ja się wkurzę; zniechęcę; poczuję się atakowana; poczuję, że Ty chcesz mnie zmieniać, a sam(a) czujesz się idealny/a, niewinny/a i w ogóle CACY.

Inna sprawa, że gdy pozbędziesz się swoich starych komunikacyjnych smutków (nie słyszano/wysłuchano/ usłyszano mnie, nie widziano mnie itd.), trudno będzie o niechęć, o niecierpliwość i niezrozumienie dla tego, co mówią do Ciebie inni, żadne słowa nie będą Ci igłą, szpilą, armatą, zagrożeniem.

Samych komunikacyjnych sukcesów!

Z miłością do swojej najdroższej Anuszki <3!

 

 

 

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s