Life Coaching

Pora na mnie

tumblr_npjdf8UcEU1qaau9ro1_1280

Pora wyjść z domu, iść do ludzi, pokazać się światu. Moje własne serce zaczęło się na mnie wydzierać i wyrzucać mnie z domu. A gdy nadal stałam niewzruszona jak słup, zaczęło mnie błagać, by dać sobie szansę.

Pora zacząć się wyrażać, robić to swobodnie, skoro już odkryłam, doświadczyłam i przeżyłam w swym gardle przytłoczenie rzeczywistością i nic poza nią nie może być bardziej straszne. Pora włączyć do swej osobowości wypierane i odrzucane części siebie, wszystko to, co w świecie moich przekonań było złe, niedobre, niekulturalne, niegrzeczne i wiele, wiele innych.

Pora pozwolić sobie na złość, w końcu to emocja taka jak inne, a bez identyfikacji z nią niemożliwa będzie identyfikacja z przeciwnym jej biegunem, którym jest radość i przyjemność.

Pora przestać być tradycyjnie rozumianą matką Polką, która robi dla innych kosztem samej siebie. Pora przestać się przejmować tym, co mówią inni. Zawsze będą mówili.

Pora wyjść z domu, pożegnać się z przeszłością, z historiami. Pora nabrać dystansu i się odsentymentalnić. Pora przyznać, że lęk przed nowym jest wymówką, by nie mierzyć się ze smutkiem związanym z końcem, rozstaniem, rozejściem się w swoją stronę.

Pora powiedzieć to, czego do tej pory nie wypowiedziałam, przyznać się drugiej osobie do uczuć, jakimi ją darzę. Pora przede wszystkim przyznać się przed samą sobą. Koniec z lękiem związanym z konsekwencjami tego, co wyrażę, z obawami, w jaki sposób ktoś zareaguje. Pora mieć na wszystkie reakcje gotowość i zgodę.

Pora ugiąć się pod naciskiem rzeczywistości. Dać się jej raz a porządnie przytłoczyć, a potem dzielnie ją przyjąć i zaakceptować. Pora spojrzeć prawdzie w oczy i zobaczyć, że rzeczywistość nie jest taką, jaką nam się wydaje, taką, jak ją stronniczo postrzegamy. Wczoraj u Hellingera zamieszczono post: Rzeczywistość pomaga – gdy się ją sobie uświadomi i się ją zaakceptuje.

Pora pewne drzwi zamknąć, gdzieś się pożegnać, gdzieś zacząć się pakować i szykować do drogi.

Czas, by powiedzieć papa do żalu, rozczarowania, złości i smutku, by spalić poczucie winy, które wyraża się w ciągłym przepraszaniu za to, że się jest tym, kim się jest. Ten impas trzyma na uwięzi mięśnie całego ciała, ograniczając możliwości swobodnego ruchu.

Polecam posłuchanie Time to say goodbye Bocelliego na tę pożegnalną okoliczność.

Na nic, co jest zewnętrzne względem mnie nie mam wpływu. Najwyższa pora porzucić iluzoryczne przekonanie, że ma się nad czymś kontrolę – nad myślami, słowami, nad naszą biologią, nad reakcjami innych ludzi. W rzeczywistości mam wpływ jedynie i aż na siebie samą. Owszem, moje zmiany oddziałują na innych, wcześniej czy później. Nie żyjemy przecież w próżni. Działamy na siebie nawzajem, inspirujemy się, budujemy, zmieniamy. Tyle, że cudza pora nie jest moją porą, a moja cudzą. Każdy ma swoją porę. Czyjaś pora nie jest moją, mogę się z tego powodu złościć, irytować, smucić i płakać, że są tacy, których pora przychodzi post factum. Ostatecznie trzeba i to zaakceptować.

Pora otwierać nowe drzwi, wyjść do świata. Pora dać sobie szansę na przeżycie i życie.

Dzisiaj podczas masażu moja masażystka, Ula, podziękowała mi z uśmiechem, mówiąc, że moje ciało nadaje się do lekcji anatomii. Powiedziała, że wyczuła, jak w mojej tętnicy płynie krew, że było to dla niej nowe doznanie podobne do trzymania szlauchu, w którym żywo płynie woda. Poczuła we mnie życie, to kolejny znak, że pora żyć.

Moim rodzicom, w symboliczną rocznicę rozejścia się w swoje strony,

Olguszka

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s