Płacze serce. Swym płaczem wyraża smutek. Płacze nad tym, że źle robi, źle mówi, źle zachowuje się, źle wygląda. Podsumowując, całe czuje się złe (i średnio widzi, że słowo złe jest rzeczą umysłu).
Pyta się umysł, mistrz pytań – serce, nad czym tak płaczesz?
– Nad swoim poczuciem własnej wartości – odpowiedziało serce.
– Nad poczuciem wartości? Serce, czy Ty siebie słyszysz? Co ma serce i czucie do wartości? Mierzysz siebie nie swoją miarą. Wartość, jakbyś zapomniało, jest kwestią umysłu. To umysł policzy i zmierzy. Ty możesz poczuć.
Serce przestało płakać i poczuło się głupie (tu już miało świadomość, że słowo głupie jest rzeczą umysłu). Musiało przyznać umysłowi rację. Wartość jest rzeczą umysłu. Serce opłakiwało porażkę w grze, której przecież świadomie nie podejmuje.
– Nad czym więc, serce, płaczesz? – zapytał umysł jeszcze raz.
Serce uświadomiło sobie i odpowiedziało – Nad brakiem miłości. Mój płacz wynikał z tego, że brak mi było poczucia własnej wartości, brakowało mi miłości od Ciebie umyśle, którą dotychczas pojmowałam/em jako uznanie od umysłu i docenienie (przy okazji – jakiego rodzaju jest serce, najchętniej – gdybym umiała ujęłabym je w nazwę żeńsko-męską ;-)). Czyli – chcąc od Ciebie uznania – nie uświadamiałam sobie dotychczas, że chcę od siebie miłości.
Dlaczego jedno z największych nieporozumień świata?
Bo całe życie można przeżyć i mówić o niskim poczuciu wartości i mieć problemy z jego zbudowaniem. Mamy przecież tyle aspektów swojego poczucia własnej wartości: wygląd, umiejętności, status finansowy, sprawność intelektualna, seksualna i tak dalej… . Esencja? Emocjonalny (sercowy, niematerialny) odpowiednik umysłowej, materialnej wartości to miłość. Upraszczając równanie:
Miłość to wartość.