To był rok 2014. Kupiłam sobie duży słoik, w którym zamierzałam gromadzić dobre słowa, które od innych dostaję. Nie pamiętam już, czy sama byłam tak pomysłowa, czy gdzieś w internecie widziałam podobny pomysł. Z tego, co pamiętam chciałam chyba na tamten czas zacząć myśleć pozytywnie, w ogóle i w szczególe, jakim byłam konkretnie ja sama. Zapisywanie dobrych słów, które dostawałam od ludzi wymagało ode mnie kilku cech. Po pierwsze, musiałam zacząć być uważna na to, co inni do mnie mówią. Po drugie, chciałam zaprzestać odruchowego odrzucania pochwał i komplementów, zaprzeczania im lub ujmowania im ich znaczenia. Po trzecie, wymagało to ode mnie dyscypliny, by codziennie notować, co miłego usłyszałam. Z czasem wyrobiłam w sobie nawyk pisania na bieżąco w ciągu dnia. Na skrawkach papieru albo na paragonach, które trzymałam w portfelu zapisywałam skrzętnie cytat lub parafrazę, imię i nazwisko osoby, która to powiedziała oraz datę.
Kilka dni temu dostrzegłam ów słoik schowany głęboko w jednej z kuchennych szafek. Pierwszy raz od tych 32 miesięcy zwrócił on moją uwagę i skłonił do refleksji nad tym, po co właściwie mi było to notowanie i co chcę z tym dalej zrobić (przeczytać? wyrzucić? użyć, ale jak?).
Owszem, powszechnie wiadomo, że jestem skrybą, pisarzyną, gryzipiórkiem, skrobipiórkiem, co przypisuję nauczycielskiej krwi płynącej w moich żyłach i już nawet nie walczę z takim losem. Od ponad piętnastu lat sumiennie prowadzę, w przeszłości pewnie nazwałabym to pamiętnikiem, dzisiaj dziennikiem. Ze zdumieniem patrzę jak zmienia się jego charakter: forma, treści, jak zmieniają się punkty ciężkości (uważność na konkretne aspekty ludzi/sytuacji, mnie samej). Dzisiaj mijają dwa lata odkąd prowadzę bloga, na którym umieściłam już ponad 420 postów i którego charakter także się zmienia- w moim odczuciu z bardziej obszernego, opisowego, teoretycznego i umysłowego na bardziej hasłowy, krótszy, bardziej dosadny, zmuszający czytelnika do osobistego zaangażowania i refleksji. Blog jest coraz bardziej empiryczny i coraz bardziej praktyczny ze względu na pytania, które dostają ode mnie czytelnicy.
Wracając jednak do tematu słowika dobrych słów, tak jak w przypadku swojego bloga i dziennika, tak w przypadku tych skrawków papieru ze słowami chciałam poczuć, lub nadać sens (wartość), dla którego niestrudzenie podjęłam się cały 2014 rok tego spisywania/zapisywania.
Wysypałam wszystkie karteluszki. Zaczęłam je czytać, a czytając kolejne dobre słowa ujawniały się kolejne kategorie, pod które mogłabym konkretną wypowiedź zaliczyć: wypowiedzi rozbrajające, wypowiedzi nietuzinkowe, wypowiedzi dotyczące kolejno: inteligencji, siły, odwagi, sposobu wypowiadania się/głosu, manier i kultury wychowania, charakteru, wyglądu/urody, stylu ubierania, atmosfery, jaką stwarzam, moich umiejętności/kompetencji/profesjonalizmu. Były to wypowiedzi moich przyjaciół, znajomych, członków mojej rodziny, moich klientów, współpracowników, nawet- co mnie rozbawiło- znalazły się wypowiedzi znajomych znajomych, osób dla mnie zupełnie postronnych.
Wypowiedź Jakuba zwróciła szczególnie moją uwagę. Nie była ona stricte komplementem, ale na pewno dobrym słowem, ofiarowanym mi z życzliwości i w dobrej wierze. Teraz jak na to wszystko patrzę, myślę, że jest ona puentą inicjatywy, której się podjęłam, gromadząc te literki na papierze.
POCZUCIE WARTOŚCI TO KWESTIA WYBORU
Pogrupowane wypowiedzi przykleiłam na duży arkusz papieru. Powstał z tego oryginalny kolaż, powiem nawet z uśmiechem swoiste dzieło sztuki ;-)).
Samo dokończenie ćwiczenia obnażyło moją niecierpliwość i jeszcze bardziej bolesną od niecierpliwości złość, w zasadzie na samą siebie i zestaw myśli i przekonań, jaki na swój temat miałam. Złość po pierwsze na przekonania, jakie sobie na swój temat wybrałam, jakby to określił Kuba. Inaczej, symbolicznie mówiąc, złość na wiarę, jaką sobie obrałam; wkurzenie na religię, której zaufałam. Po drugie złość na swoją ślepotę i głuchotę. Dotarło do mnie, że pewnych słów nie słyszałam – czy to dlatego, że nie chciałam usłyszeć, czy dlatego, że na tamten czas nie mogłam ich usłyszeć (najpewniej jedno i drugie). Żmudne przyklejanie karteczek sprawiło, że poczułam zmęczenie tą mozolną pracą i chciałam mieć już to „z głowy”, jak najszybciej skończone, tak, jakbym symbolicznie chciała wreszcie skończyć z samą samą i/lub ze swoją pracą, jakbym chciała wreszcie dokończyć swoje dzieło, czy wręcz samą siebie. Pomyślałam na koniec sobie: początkowe niestrudzenie odsłoniło strudzenie.
Czemu o tym wszystkim Wam piszę?
Po pierwsze, chciałabym zachęcić Was do podjęcia podobnego wyzwania przez pewien okres czasu (nie musi to być rok), albo po prostu do wyczulenia swojej uważności na dobre słowa- zarówno te, które otrzymujecie od innych, jak również te, którzy sami innym ofiarowujecie. Twój język tworzy Twoją rzeczywistość. Jaką rzeczywistość tworzysz Ty i ludzie dookoła Ciebie (por. SZTUKA SZCZĘŚCIA)?
Po drugie, gdy już będziecie mieli te słowa, zwróćcie uwagę na to, co one Wam ‚robi’ą, tj. jak na Was działają, jakie uczucia i myśli w Was wzbudzają.
Po trzecie, sprawdźcie, jak one się mają do przekonań, które sami macie na swój temat (są zgodne, są sprzeczne, jedne z nich są przesadzone? itp.)
Po czwarte, zrewidujcie swoją wiarę (bądź niewiarę). W kogo/ w co chcecie wierzyć (w siebie? w innych? W siebie wg swoich czy cudzych określonych wyobrażeń?)? Komu chcecie wierzyć (vel zaufać)? W co decydujecie się wierzyć?
Po piąte, co z tą wiedza i nową świadomością zrobicie? Jak chcecie ją wykorzystać?
Powodzenia!
Piosenki na dzisiaj nie mogę znaleźć na youtube, ale namawiam do poszukania:
HEAVELNY LIGHT, Random Rab
Dołączam za to reklamę, którą podesłał mi ostatnio mój klient, a która też wpisuje się w aurę tekstu 😉
Takie coś daje do myślenia 🙂
Blog bardzo mi się podoba, perfekcyjnie! Oczywiście obserwuję !! ❤ 🙂 BLOG
PolubieniePolubienie
😉 dziękuję! Korzystaj i działaj, powodzenia 😉 !
PolubieniePolubienie