Zauważyłam/em pewną tendencję
Robię tzw. wprowadzenie do mówienia
Wprowadzam się do wypowiedzenia się
Niejako zapowiadam, że zaraz wypowiem się
Panie, Panowie
Oto ja, we własnej osobie
Zaraz wypowiem się
Publicznie
Anonsuję się
Uwaga, zaraz ja wyrażę się
Niepewnie
Nieśmiało
Bojaźliwie
Coś wykrztuszę z siebie
*
Anonsem upraszam przestrzeń, by wysłuchano mnie
W głębi boję się
Co z tego, że powiem, jeśli nikt nie usłyszy mnie?
Jeśli mój głos odbiorcy nie dosięgnie
Jeśli głos do odbiorcy nie dotrze
*
Anonsem próbuję zyskać pewność, że ktoś usłyszy mnie
Bo, co gdyby nie usłyszał mnie?
Wkurwił(a)bym się, mówiąc dosadnie, mówiąc wyraziście
Przeproszę jeszcze, że mówię kwieciście
Że mówię, co myślę
Soczyście
*
Nieusłyszana/y, musiał(a)bym powtarzać po stokroć
I irytować się, że nie słychać mnie
*
Jest jeszcze jedna sprawa
Gdy już powiem wprost
Gdy już wyrażę się
Konkretnie
To co się wówczas stanie?