Tak zwane:
Nie mam potrzeb
Nic nie chcę, nic nie potrzebuję
Niczego mi nie (po)trzeba!
Zastanowiło mnie to, jak tak można? Nie mieć potrzeb. Nic nie potrzebować. Nie chcieć niczego (więcej) w życiu, od innych, od życia, od siebie, dla siebie.
Gdy mówię nie potrzebuję, oznacza to jedno z dwóch i są to dwa ekstremy.
Wariant 1: Niczego mi nie trzeba – oznaczający, że jestem pełna, spełniona, zadowolona, niczego mi nie brakuje.
Wariant 2 – ten, który w tych rozważaniach mnie nurtuje- niczego mi nie trzeba – oznaczający, że nie ma nic, co mogłoby mi pomóc; co rozwiązałoby mój problem; co podwyższyłoby mój obniżony stan samopoczucia; oznaczający, że odczuwam brak (jestem wybrakowana?) a mego braku nikt i nic nie zaspokoi – nikt i nic zewnętrznego, zatem nikt i nic poza mną samą.
Gdy mówię więc w goryczy, że nie potrzebuję
W istocie okazuje się, że mi samej (mnie/siebie samej) potrzeba
Nic z zewnątrz
Nikogo zewnętrznego
Taka moja potrzeba
Zauważyłam także, że wyparcie potrzeb, to typowe goryczkowe (rozgoryczone) i apatyczne nic nie chcę, nic mi nie potrzeba, może nieść w sobie żółć żalu. Żalu, że kiedyś dawno temu miałam/miałem potrzeby (a i owszem), ale nie zostały one zaspokojone (psiakość!). W skrócie: ktoś nie zaspokoił moich potrzeb. Pierwsi od zaspokajania byli rodzice, potem partnerzy, przyjaciele, mamy tendencje podczepiać się pod tzw. ratowników. Nic nie potrzebuję to stan dziecięcego rozgoryczenia, że siły zewnętrzne nie robią dla mnie i za mnie. Mówimy nic nie potrzebuję, zamiast dojrzale i odpowiedzialnie wziąć się za swoje potrzeby, zacząć je samodzielnie realizować. Wolimy skupić się na niezaspokojeniu (braku) aniżeli zająć się zaspokajaniem. Tak zwana propagadna biedy (por. Propaganda obfitości).
Ktoś nie zaspokoił moich potrzeb
To mnie boli
Teraz nie chcę już nic
(tzw. pieprzę to)
Taka fabuła, taki ciąg przyczynowo-skutkowy
Z żalu się zamknę w sobie
Na świat, na innych
Ostatecznie, na siebie samą/samego się zawzinam
I chcę tzw. NIC
ZA POTRZEBĄ UKRYTY JEST BÓL
To zdanie grubym mazakiem zapisałam sobie podczas szkolenia marketingowego Pawła Walczaka (w tym miejscu dziękuję Ci za nie, Pawle). Zrobiło ono na mnie ogromne wrażenie i skłoniło do refleksji, której pokłosiem, wreszcie po trzech miesiącach, jest ten tekst.
Nie potrzebuję, bo gdy zacznę potrzebować to mnie zaboli
Schemat: Wtórny bodziec (tj. bodziec budzący określoną potrzebę) zadziała na moje pierwotności jak pies Pawłowa, gdy zobaczy kiełbasę. Równocześnie widząc kiełbasę, jako homo sapiens, wspomnę czas, gdy kiełbasy brakowało, gdy dla psa nie była kiełbasa, gdy dzieci i ryby głosu nie miały.
Przypomni mi się żal, pod nim ból niezaspokojenia, niespełnienia
Dlatego obecnie wolę nie potrzebować
Ewentualnie wybiorę strategię marudzenia lub tęsknego zawodzenia za brakującym czymś
Potrzeba kosztuje
Nie chcę płacić
Płacenie/ koszty są bolesne
Obiecałem/ Obiecałam sobie: nie zaboli mnie, nie zapłacę
Jest także drugie wytłumaczenie, dlaczego nie potrzebuję
Może myślę/czuję/ myślo-czuję, że mnie nie stać?
Może uważam się za biedaka/biedaczkę?
Witam ponownie w krainie biedy!
***
To co to za brak, który tak Cię boli?
Jaką swoją potrzebę pora sobie samemu uświadomić?
Jaką swoją potrzebą pora sobie samemu wreszcie zaspokoić?
Z jaką niespełnioną potrzebą pora skonfrontować się?
Rozprawić się?
Na dobre i na złe!
Jak w małżeństwie…
Jak na ironię
***
Czego nie chcesz/ nie robisz/ unikasz, bo wydaje Ci się przykre/nieprzyjemne/bolesne?
Jakie uczucie/doświadczenie jest tak bardzo przez Ciebie niechciane?
Unikane
Sabotowane
Amen
Super doskonały tekst.
Tak często słyszałam to zdanie- nic nie potrzebuję, że aż żałuję że wtedy, słysząc je, nie zadałam pytania- dlaczego nie potrzebujesz?
Ostatnio mi się oberwało. Potrzebowałam słów, rozmowy, widoku mojej koleżanki, odwiedziłam ją na krótko. Potem- nie wtedy co się widziałyśmy- dowiedziałam się, że zaspokoiłam swoją potrzebę jej zobaczenia nie licząc się z tym, jakie są jej potrzeby. Najsmutniejsze dla mnie było to, że widząc się, patrząc w twarz tego mi nie umiała powiedzieć. Nie wiem, gdzie kończy a gdzie zaczyna odwaga by sięgać po to, co potrzebujemy?
PolubieniePolubienie
Na dziś czuję, że odwagą jest potrzebować. Przyznać się, że „potrzebuję”. Pozwolić sobie na swoje potrzeby i liczyć się z tym, że jedne potrzeby będę zaspokojone, a inne nie, że możemy także rozczarować się, oczekując, że ktoś naszą potrzebę zaspokoi, zrealizuje, a ten ktoś nie może, nie chce. I to też jest ok i właściwe. Widocznie musimy wziąć odpowiedzialność za te potrzebę we własne ręce. Rozczarowanie i żal są trasformującymi uczuciami, przeżyte prawdziwie wzmacniają.Tyle, że do ich przeżycia trzeba także mieć odwagę.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Odpowiada mi dźwięk słów które napisałaś. Umiem przyjmować krytykę, bo w takim tonie dostałam sms po tej wizycie. Wspólnie wypita herbata z minimalistyczną rozmową była smaczniejsza. Przecież wspólnie nawet cisza dobrze smakuje, pod warunkiem ich … nas dwoje tego potrzebuje wspólnie. Potrzebuję i będę sięgała po to.
PolubieniePolubione przez 1 osoba