Life Coaching

NIECHĘĆ NA PRAWDĘ. NIECHĘĆ, NAPRAWDĘ

Dlaczego kłamiemy?

Gdy mowa o świadomym mówieniu nieprawdy – bo boimy się reakcji innych, obawiamy się ich oceny, krytyki, nie chcemy kogoś zasmucić, nie chcemy czyjegoś wybuchu złości lub zalewu innych emocji. Ostatecznie, kłamstwa są tak sprawą tego, który był okłamany, co kłamcy, który sam siebie okłamuje. Ostatecznie, okłamany w pewnym sensie sam siebie też okłamał.

Niechęć do mówienia prawdy jest niejako niechęcią na prawdę, mówiąc szerzej niechęcią na rzeczywistość, niezgodą na to, jakie sprawy są w istocie. Kłamstwo ma w sobie coś smutno-tragicznego, bo – z jednej strony –  wyraża ono pewien brak śmiałości i odwagi, a jeszcze bardziej – zdradzanie samego siebie. Kłamię, ponieważ nie chcę/ nie potrafię/ nie umiem/ uważam, że nie potrafię (a to już największe kłamstwo) się sam ze sobą skonfrontować  – z całą gamą swoich emocji, z całym ich ekstremum.

Ale są też sytuacje odmienne. To, co czasem jedni mają za moje kłamstwo może być nie-kłamstwem, a raczej przejawem niewiedzy i nieświadomości. W tym sensie ciekawa i kusząca byłaby teoria, że kłamców jako takich nie ma, bo te wszystkie pseudo kłamstwa są wynikiem niewiedzy, nieumiejętności i nieświadomości. Przede wszystkim nie umiemy się wyrażać. Pod tym nie umiem jest nie znam samego siebie, a emocją motywującą i zarazem zarządzającą często jest lęk.

Co więcej, niejednokrotnie jesteśmy auto-centryczni, rzadko kiedy gruntownie zastanawiamy się, jak komunikować się w taki sposób, by było to zrozumiałe według intencji przekazu (i czy było). Oczywiście, nie rzecz, by być odpowiedzialnym za kogoś, czyjś odbiór, ale jeśli celem jest porozumienie myślę, że od wzięcia takiej dwustronnej odpowiedzialności nie wolno stronić.

Zdiagnozowałam typowy schemat sytuacji, w której dochodzi do kłamstwa. Ktoś mówi coś do Ciebie, a Ty kręcisz sobie na podstawie tego, co słyszysz, widzisz, subiektywnie czujesz swój film. Kręcenie filmu (tj. snucie swoich wyobrażeń), tworzenie fantazji, interpretacji własnych dzieje się właściwie zawsze podczas komunikowania. W związku z tym z czasem poczułam, jak ważne jest nietraktowanie niczego jako oczywisteNic nie jest oczywiste i im szybciej tę perspektywę przyjmiesz, tym mniej będziesz cierpiał, konfrontując swoje przekonania i wyobrażenia na tematem tego, jak ma być z tym, jak jest. Przyjęcie postawy nieoczywistej ma jeszcze jeden plus – zawsze jest coś na tym świecie, czego nie wiesz; czego możesz się nauczyć; co Cię może wzbogacić; poszerzyć Twój horyzont. Zawsze jest coś co może Cię zadziwić.

Oto banalno-niebanalny przykład:

Wiele moich kolegów kiedyś opowiadało mi, z aż niepokojąco niewinnym wyrazem twarzy, jako to kolejne dziewczyny za szybko się w nich zakochują lub angażują, jak dopowiadają sobiewymyślają i tak dalej. Trochę jest w tym racji. W pewnym stopniu się do tego przyznałam. Równocześnie ta niewinność drugiej strony jest niepokojąca, bo raczej stanowi wyraz nieświadomości tego, że człowiek funkcjonuje jak zamknięty obwód z drugim człowiekiem i zawsze w jakiś sposób na niego oddziałuje. Jest w tym jakaś niechęć do wzięcia odpowiedzialności za wpływ jaki wywieramy. A może również lęk przed jej wzięciem? Przeczuwam tu także nieświadomość samego siebie i tego, czym emanujemy.

Czytałam kiedyś pewien artykuł o kłamaniu. Stwierdzał on, że w kłamstwie jest pewna niespójność. Jeśli traktujesz człowieka jako całość, a komunikację postrzegasz szeroko, to wiesz, że komunikat to to, co ktoś mówi, robi, to jego ciało – od stóp do głów, ton głosu, itd.. Stąd, poleganie na słowach często okazuje się bardzo zwodnicze. Pracując ze swoimi klientami, najwięcej skupiam się właśnie na ich twarzy, jej wyrazie, potem ciele ogólnie. Nie to, że nie słucham ich słów, słucham, czasami przecież ze swoją językoznawczą upierdliwością, ale wpierw staram się usłyszeć tę podskórną historię, którą mówi ludzkie ciało i jego emocje. Dla mnie tam jest prawda.

Wprowadzanie w błąd

Tego terminu także lubimy używać: ktoś nas wprowadził w błąd, nigdy my siebie sami. A myślę, że co najmniej 50% przypadków to samo-w-błąd-wprowadzanie. Często mówiąc, że ktoś wprowadził nas w błąd, niejako odciążamy samych siebie i nie bierzemy odpowiedzialności własnej (nie byłem czujny, uważny, nie pomyślałem itd..). Też tak można, ale póki rozmawiamy o innych, a nie o sobie, możemy nie ruszyć z miejsca rozwiązaniem konfliktu emocjonalnego powstałego na tym tle. Szkoda tracić czas na rozsądzanie, kto wprowadził w błąd, celowo czy nieświadomie, kto był uczciwy, kto był cwaniakiem, kto wykorzystał nieświadomość– strategia obwiniania jest po to, by samemu się nie zmienić, by nie wziąć swojej winy, a lepiej powiedzieć – odpowiedzialności.

 

80% naszych wspomnień to kłamstwa

Tak mi kiedyś powiedział Dariusz Niedzieski na swoich warsztatach na temat tego, jak funkcjonuje mózg. Uradowało mnie to, gdy pomyślałam o wszystkich negatywnych wspomnieniach; lekko przeraziło natomiast, gdy uwzględniłam również te dobre.

Trzymam się swoich poglądów żadna percepcja nie jest percepcją kompletną, bo zawsze jesteśmy w pewnym sensie ograniczeni (przez coś/ kogoś: mamy ograniczone umiejętności, świadomość, wiedzę, istnieją ograniczone możliwości komunikowania się, odbioru komunikatu itp.), a tylko czas może nam dokładać puzzle do naszej układanki pt. nasze życie. W tym sensie każde wspomnienie ulega transformacji. Nowe perspektywy zmieniają stare. Nowe spojrzenie na sprawę, przedefiniowuje ją i nadaje jej nowy look. To jest pewne błogosławieństwo umysłu. Dzięki temu możemy zarządzać swoimi wspomnieniami, szczególnie tymi bolesnymi tak, by boleść starych wspomnień nie utrzymywała się w nas w teraźniejszości i nie determinowała naszego życia.

Chcemy kłamstwa, boimy się prawdy. Wolimy pielęgnować status quo niż ryzykować; pójść za sobą samym; przestać siebie oszukiwać; zdradzać siebie samego w imię tego, co nam się wydaje, że będzie; co nam się wydaje, że inni powiedzą lub zrobią. Status quo, jaki by nie był, daje poczucie bezpieczeństwa.

Mówimy, że boimy się reakcji innych. Wiesz, że ostatecznie obawiasz się najbardziej swojej własnej reakcji, wzięcia odpowiedzialności za nią?

Wiara w nieprawdę oddala ludzi od siebie nawzajem i od siebie samych.

Wiara w nieprawdę i niewyrażanie prawdy oddala nas od rzeczywistości. To tak jakbyśmy stąpali po ziemi tylko czubkami palców i jakby unosiły nas nasze wyobrażenia. Wiara w nieprawdę i niewyrażanie prawdy ma funkcję ochronną, daje złudne poczucie bezpieczeństwa – daje nam dobrą wymówkę, by nie konfrontować się z prawdziwym, autentycznym.

Umysł woli swoje racje

Nasz umysł uwielbia pracować w trybie zagrożenia (por. Zagrożenia do przeskoczenia). Nakręca nas tą praktyką na pesymizm, szukanie dziur w całym, wpadanie w niepokój, lęki, czarnowidztwo. Podejrzewam, że właśnie z tego powodu trudno jest nam się wyrazić – od razu snujemy czarne projekcje tego, jakie będą konsekwencje.

A wiesz, co ostatecznie przeraża najbardziej Twój i mój umysł?

Nasz umysł jest przerażony myślą, ze mógłby nie mieć racji.

 

Jedna myśl na temat “NIECHĘĆ NA PRAWDĘ. NIECHĘĆ, NAPRAWDĘ

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s