Poczucie własnej wartości jest dla mnie, obok miłości do samego siebie, sednem wszystkim spraw tak emocjonalnych jak i rozgrywających się w świecie materialnym, w naszej rzeczywistości. Poczucie własnej wartości towarzyszy nam w domu, w pracy, podczas jawnego współzawodnictwa lub jawnej lub rzekomej współpracy, znalazłam je nawet w łóżku (w sprawach natury seksualnej).
Szacunek wiąże się z posłuchem i uwagą. Jeśli Cię szanuję, to słucham Cię uważnie; biorę pod uwagę, co do mnie mówisz, jakie potrzeby wyrażasz. Wówczas wchodzę z Tobą w rzeczywisty dialog, który zmierza do wyjścia sobie naprzeciw i spotkania się w kompromisowym punkcie wspólnym.
Brak szacunku w formie skrajnej objawia się w soczystym agresywnym języku, inwektywach, przymiotnikach. Zazwyczaj obrażamy wówczas ludzi, krytykujemy ich, oceniamy surowo. Lżejsza forma braku szacunku polega na uniku lub ignorancji. Wówczas staramy się nie wdawać w rozmowy i dyskusje z przedmiotem naszego disrespect’u. Jest też forma pseudo-sprytna. Wówczas udajemy szacunek, a w głębi i tak wiemy i robimy swoje. W tym przypadku nie chcemy dialogu, nie chcemy się choć na centymetr uniżyć, a co dopiero wypracować jakiś kompromis. Formę tą nazwałam pseudo-sprytną, ponieważ choć na zewnątrz pozorujemy chęć, gotowość i dialog, to w głębi ich nie chcemy (albo nie mamy gotowości – o tym, że nadal nie wiem, czy pierwsza jest chęć czy gotowość już pisałam).
Słuchanie zaczyna się już w dzieciństwie. Słuchamy rodziców lub nie. Bywamy posłuszni lub nieposłuszni. Jest oczywiście druga odsłona tej samej historii. Nasi rodzice słuchają nas lub nie i są uważni na nasze potrzeby. To przy rodzicach zaczynają się wszystkie nasze tematy związane z poczuciem własnej wartości, miłością, szacunkiem. Jeśli rodzic mnie słucha, wiem, że to, co mówię jest wartościowe i ważne, czuję się szanowana. Gdy jednak rodzic mnie lekceważy, czuję się małowartościowa i nieważna, czuję, że nie mam siły sprawczej, poczucia wpływu na swoje życie.
Z takich doświadczeń wyrastamy potem na księżniczki i księciów lub w wersji mniej optymistycznej – na parobków, mówiąc żartobliwie. Bo albo za sprawą posłuchu u rodziców nabyliśmy dużego poczucia własnej wartości, albo z powodu poczucia bycia niewysłuchanym czujemy się nieważni i nieszanowani. Bywa też tak, że nasze poczucie dużego (zbyt dużego) posłuchu u rodziców w dorosłości zderza się mocno z surową rzeczywistością. A potem jako dorośli chodzimy po tym świecie zdenerwowani, wkurzeni, oburzeni, albo bezsilni i smutni, bo ten lub ta tak się zachowała; bo jak on mógł/ona mogła; bo on/ona mnie nie szanuje, ma mnie za nic, nie bierze względu na mnie i moje słowa.
Człowiek, który w głębi (w duchu) nie ma mocnego poczucia własnej wartości, nie czuje się szanowany; jest bez posłuchu, często próbuje ten szacunek i uznanie wymusić na poziomie materii.
Jest jeszcze jedna możliwość – wysoka pozycja i silne stanowisko ułatwiają forsowanie tego, by inni Cię szanowali. To samo tyczy się gróźb, szantaży, spraw sądowych, policyjnych etc. Ułatwiają jednak pozornie, bo nic co jest forsowane i wymuszane i nic co nie płynie z ducha i uczuć nie będzie miało trwałego uznania i szacunku. Z niewolnika nie ma robotnika, mawiają. Pasuje tu przykład, który opowiedział mi dziś S. Jego szefowa, jako instancja decyzyjna sieje z jednej strony postrach, z drugiej niechęć, niezadowolenie i brak szacunku. Ludzie nie czują, że mają prawo głosu i że mają realny wpływ na decyzje, nie czują się szanowani, wysłuchani. W efekcie – w polu emocjonalnym pracowników trudno mówić o szacunku do szefowej. Koło jest błędne, bo choć w oczy szefowej nikt nie mówi, że jej nie szanuje, komunikacja i efekty pracy to uwidaczniają. Materia ducha nie oszuka. W rezultacie i ona nie dostaje tego, co z jednej strony chcą jej pracownicy, z drugiej chce ona sama (respektu, posłuchu, uznania). Masło maślane, bo przecież po to tak wysokie stanowisko zajęła, by być ważną, decyzyjną i szanowaną.
Wysłuchany człowiek potrafi słuchać innych. Słyszący innych, będzie wysłuchany.
Przyznacie się przed sobą czy nie – każdy z nas jest, lub przynajmniej bywa, tyci. Mamy ładne domy, piękne ciuchy, zgrabne ciała, wysokie tytuły i co z tego? Materia nie nadrobi deficytów ducha. Jeśli skrycie wraca do Ciebie proca z uczuciem, lub myślą, że jesteś słaby, gorszy, brzydka, gruba, głupia, i tak dalej…pora się sobą zająć. To nie partner, szef, koleżanka, były lub była uważają Cię za nieważnego lub powodują, że czujesz się nieszanowany i niewartościowy. Choć to oni uchodzą często za winnych Twoich nieszczęść i niepowodzeń, niewiele im do tego, a na pewno nie więcej niż 50%, jeśli spojrzysz dojrzałym okiem i weźmiesz swoją współodpowiedzialność. To nie oni też spowodują, że pewne pozytywne uczucia nabędziesz, a pewnych negatywnych się pozbędziesz.
Mamy dwoje uszu i jedne usta – natura sama wskazuje byśmy dwukrotnie tyle słuchali, co mówimy.
„Mamy dwoje uszu i jedne usta – natura sama wskazuje byśmy dwukrotnie tyle słuchali, co mówimy.” Genialne!
PolubieniePolubienie