BERT HELLINGER 16.12.1925 – 19.09.2019
*
PRACA BĘDĄCA ŻYCIEM,
ŻYCIE BĘDĄCE PRACĄ
*
O Bercie Hellingerze dowiedziałam się około 2013 roku, chyba nawet przed tym, jak rozpoczęłam edukację coachingową. Pamiętam to jak dziś, jak udało mi się cudem zdobyć płytę z nagraniami z jego seminarium i jak miałam poczucie, że trafiłam na coś potężnego. Na początku te seminaria i praca Berta, jak i do dziś dla wielu osób warsztaty ustawieniowe, były dla mnie niezrozumiałe i wzbudzały (dzisiaj bym już raczej powiedziała- obnażały) dużo mojego własnego lęku, a z nim nieświadomości i niegotowości do przyjęcia pewnych rzeczy do świadomości. Oglądałam je kawałek po kawałku, minuta po minucie, a gdy nie rozumiałam i nie nadążałam za tym, co się wydarza – wracałam do tych nagrań tyle razy, ile potrzebowałam, by to wreszcie poczuć. Śledzenie jego pracy ZAWSZE wywoływało silne emocje. Wstrzymywanie oddechu w napięciu, zdławione łzy, a czasami nawet zaskakujące mnie samą wybuchy szlochu. Pamiętam nawet, że parę razy nie mogłam spać, jakby uderzona mocą ustawień, których byłam świadkiem. Tego także z czasem trzeba się nauczyć: nie gromadzić, a puszczać. Latami przyglądałam się ustawieniom online, live, Berta, innych terapeutów, swoim własnym, cudzym, w których uczestniczyłam i których miałam możliwość być świadkiem. Moim paliwem była ciekawość i nieuświadomiona potrzeba poszukiwania czegoś, kogoś, jakiejś (jakichś) odpowiedzi, wycofywały- albo raczej tymczasowo zatrzymywały- lęki i/lub niezrozumienie.
Właściwie puentą tak pracy Hellingera, jak i każdego jednostkowego ustawienia jest: PRZYJĄĆ. Czasami to „przyjąć” oznacza wytrzymać, czasami zgodzić się, zaakceptować, znieść, czasami udźwignąć.
Sama, niestety nie miałam okazji osobiście spotkać i doświadczyć osoby Hellingera. Pozostanie dla mnie wielką tajemnicą, jak to by było do niego podjeść i jak to by było się przy nim poczuć. Zawsze z ciekawością wsłuchiwałam się w historie innych terapeutów, którzy mieli ten zaszczyt bezpośredniego kontaktu z Bertem. Każda opowieść o Bercie była dla mnie na wagę złota.
Hellinger, wykonał dla nas niesamowitą pracę. Jestem pełna podziwu i uznania. Jego wkład w rozwój ludzkiej świadomości jest ogromny. Ustawienia uczą brania i stawania do odpowiedzialności, wychodzenia z ciemności nieświadomości, stawania do określonej świadomości przez całe życie.. To także metoda „stawania do własnych sił”, do siły wynikającej z faktu bycia w określonej świadomości. To, że jest to potężne narzędzie świadczy chociażby fakt, że ustawienia dzisiaj to już nie tylko narzędzie terapeutyczne (wspomagające terapię), coachingowe (wspomagające coaching), to także narzędzie uzdrawiania (wspomagające uzdrawianie).
*
Hellingerowska zwięzłość i dosadność, umiejętność dotknięcia tego, co naprawdę ważne i co działa.
Hellingerowskie SAVUBONA, Widzę Cię.
Hellingerowskie ustawienie – jedno słowo/zdanie, albo pozostawiony bez komentarza i wyjaśnień obraz.
Hellingerowskie to, tamto, tyle dobrego dostaliśmy od Niego.
*
Hellinger (tylko i aż) odważył się. Odważał się cały czas: odsłaniać prawdę, stawać do niej, często do tej trudnej, bolesnej i niechcianej prawdy, do tej zamiecionej pod dywan, odważał się patrzeć na nią, przyjmować ją do końca, a swoją pracą pokazywał innym, by tak robić.
Tuż po śmierci Berta, w październiku 2019 roku, byłam akurat we Wrocławiu na warsztacie jego przyjaciela, Guntera Schrickera. Gunter opowiadał o Bercie. W zaistniałej sytuacji trudno tego się słuchało. Śmierć była dla mnie ostatnią i najważniejszą lekcją Berta. Jej puenta brzmiała: względem śmierci/końca także trzeba się ‚właściwie’ ‚ustawić’ (=przyjąć właściwą postawę wewnętrzną), tak, żeby (śmierć) służyła życiu; tak, żeby mimo czyjejś śmierci – nadal służyć życiu i pozostać w ruchu ku życiu. Względem śmierci/końca trzeba się ‚właściwie ustawić’, które znaczy: na śmierć/koniec trzeba znaleźć w sobie autentyczną zgodę i spokój w sercu. Pamiętając równocześnie, że śmierć należy do życia, a koniec jest początkiem.
Przestrzeń, w której mi osobiście blisko mi do Berta to, przede wszystkim, podejście fenomenologiczne – ta bezzałożeniowość, która wymaga porzucenia osądów, osobistych przekonań, oczekiwań, wejrzenia głębiej, wzywa do zwiększonej uważności i wrażliwości, która wymaga również, by patrzyć „przez” (ang. see through), puścić swój umysł, swoją logikę, swój porządek, swoje racje, a zaufać ciału, intuicji i sercu. Bliskie jest mi także jego „wiedzące pole”- nienamacalna, energetyczna przestrzeni komunikacji, to, że ostatecznie jesteśmy wszyscy połączeni w świadomości zbiorowej (połączeni w jedną (jednię/jedność)) świadomość zbiorową). Hellinger, w końcu, to także, tak jak ja, badacz języka i komunikacji. Bert przez lata obserwował komunikację Zulusów: co działa, jak działa, dlaczego nie działa. Mówiąc żargonem zawodowym: co ‘płynie’, co/gdzie ‘nie płynie’ i z jakiego powodu tak się dzieje.
Po prostu moc.
Ustawienia to potężne narzędzie, pozwalające wyjść poza umysł, iluzje, pozory, obnażające, że to, co mówione/deklarowane/to, co się „wydaje” – może być – i bardzo często jest – jedynie wierzchołkiem góry lodowej, dostępnym naszej świadomości i percepcji, a by rozwiązać problem, trzeba zejść głębiej („zanurkować”) do tego, co wyparte, zapomniane, nieuświadomione.
A żeby „nurkować” trzeba umieć pływać, oddychać, nie bać się wody i głębin ;).
Mojemu Przewodnikowi i Nauczycielowi
W pierwszą rocznicę śmierci, wdzięczność za Ciebie i Twoją pracę, Bercie.
***
Zdjęcie zaczerpnięte z: https://sistemske-postavitve.com/bert-hellinger-2/