Gdy ktoś mówi szybko, to nie rozumiem. Zbyt szybką mowę trudno jest uchwycić. Często to zdanie słyszę od swoich uczniów, ostatnio bardzo często – podczas odsłuchu różnych anglojęzycznych nagrań, prezentacji, filmów.
Zbyt szybką mowę trudno mi uchwycić
To samo dzieje się zresztą w życiu codziennym, nie tylko podczas nauki
Co się w Tobie dzieje, gdy słuchasz zbyt szybkiej mowy? – zapytałam kilka losowo wybranych uczniów, oto ich odpowiedzi:
Czuję, że nie nadążam, choć staram się
Trudno mi o koncentrację, spokój w sobie. Dopada mnie jakiś stres związany z samym aktem słuchania, czy oby zrozumiem, czy oby nadążę, czy usłyszę?
Jestem oszołomiona, zdezorientowana, bo nie wiem, co się do mnie mówi
Czasami wręcz czuję się głupi/głupia
Denerwuję się na tego, co mówi za szybko, że mówi niewyraźnie i niejasno
Tak się denerwuję, że nie chcę słuchać tego głosu i tej szybkiej mowy, że łapię jakąś alergię
Wtedy drukuję skrypt wypowiedzi ustnej i wolę pracować na nim niż męczyć się z odsłuchem tego głosu, w tym tempie
Brak mi jakiegoś spokoju i koncentracji, jakiegoś komfortu bycia w dialogu, bycia w relacji wymiany słów, informacji, gdzie słucham, słyszę, rozumiem i mogę odpowiednio zareagować
Co to za komfort?
Chyba takie poczucie, że zrozumiem
Poczucie, że uda mi się zrozumieć, że dam radę
Poczucie, że komunikat jest do mnie
Że jest on właściwy, dostosowany do moich umiejętności, potrzeb
Możliwe, że w głębi siebie z góry zakładam, że to, co (u)słyszę jest/będzie dla mnie za trudne
Możliwe, że w głębi siebie przeczuwam, że tej umiejętności słuchania ze zrozumieniem nie mam
Możliwe, że na dzień dobry słucham, zakładając, tzw. umawiając się ze sobą, że będzie trudno i ciężko
*
Tak sobie pomyślałam, gdy już zebrałam te odpowiedzi:
Umowa zawarta obowiązuje, no nie?
Tak też się dzieje w nauce, w pracy
Jest trudno
Nie jest lekko
Bywa masakra
Nawet dramat
Nawet mega ciężko
W taki sposób umawiam się ze sobą na pracę, na naukę
Potem z pracą lub nauką męczę się
Umawiam się ze sobą niby dobrowolnie, a jak na przymusowe prace w kamieniołomach
Nastawiam się na wymuszony wysiłek pełen bólu, trudu, mozołu i potu czoła
Nie widzę w tej pracy żadnej zabawy, przyjemności, radości
Trudno widzieć, gdy mam w sobie umowę na trud
Do czego zmierzam, dzieląc się z Wami tymi swobodnymi zapiskami. Do nauki, jak do pracy, czy każdej sytuacji/relacji życiowej podchodzimy z określoną, mniej lub bardziej uświadomioną postawą. Postawa ta obejmuje nasze myśli i przekonania, wpływa na nasze emocje, a w konsekwencji na nasze zachowania, na nawyki związane z nauką/pracą. Ostateczną konsekwencją naszej postawy jest efekt, jaki ona powoduje. Brak odpowiedniej postawy względem nauki/pracy/kogokolwiek/czegokolwiek skutkuje brakiem efektów. Jest też odwrotnie- brak nastawienia na efekt i dokładnego sprecyzowania, co tym efektem ma być (a potem jakimi małymi krokami ten cel osiągnąć) skutkuje brakiem odpowiedniej postawy (zespołu myśli, przekonań, emocji, zachowań), która by do tego efektu doprowadziła.
Przekładając to stricte na naukę języka: jeśli brak Ci silnego wewnętrznego chcę lub potrzebuję umieć/wiedzieć/znać/nauczyć się, trudno Ci będzie znaleźć motywację, sens, czy przyjemność w nauce, co z kolei przełoży się na szybkość i jakość Twoich postępów, albo wręcz spowoduje szybkie zniechęcenie i rezygnację.
Jaką zatem masz postawę względem nauki języka? (Od jednego ze swoich uczniów usłyszałam: jak z Tobą się nie nauczę, to już nigdy się nie nauczę, inna osoba powiedziała: nie mam talentu do języków, ktoś jeszcze inny: nie wiem już jak za tą naukę się zabrać– wszystkie te postawy wyrażają ładunek naładowany negatywnie, czujecie to? Na takim paliwie nie zajedzie się daleko.)
Co chcesz w ramach nauki języka osiągnąć? Po co Ci ten język? Co będziesz dzięki jego znajomości robił(a)? Jak jego znajomość wpłynie na Twoją sytuację życiową/zawodową/finansową/ samopoczucie? Czy faktycznie chcesz czy gadasz od tak? (Mam wrażenie, że część osób, nie wie, po co robi, to co robi. Nie czując w sobie tego po co (sensu), nie ma efektów, a jest strata czasu, energii, pieniędzy.)
Do kiedy chcesz swój cel językowy osiągnąć? (Mnie do pracy mobilizowały zawsze żelazne daty sesji egzaminacyjnych Cambridge wyznaczane przez British Council. Wiedziałam, że do określonego deadline’u muszę być gotowa, by zdać kolejny egzamin, zaliczyć kolejny poziom. Ważnym aspektem jest ewaluacja/sprawdzanie postępów, dobrze zdany egzamin zawsze ugruntowuje w nas motywację, by wzlatywać dalej i wyżej, by siebie nagradzać za swoje sukcesy, docenić siebie i swoją pracę i w rezultacie chcieć więcej)
Czego Ci potrzeba, żeby ten cel językowy osiągnąć?
Czego Ci brakuje, żeby ten cel językowy osiągnąć?
Na ile istotne dla Ciebie jest, by ten cel osiągnąć? Co ci to da?
Co może stanowić ograniczenie w nauce? Jak wówczas sobie z tym poradzisz?
Jakie masz przekonania dotyczące nauki języka i dotyczące swoich umiejętności, swojego sposobu uczenia się? Które z nich Cię wspierają w nauce, a które wręcz przeciwnie?
Trzymam kciuki za Wasze postawy i efekty Waszych postaw!